o. Daniel Brottier - Ojciec Sierot

 

 

 

Pięciolatek na papieskim tronie

 

- A ty kim zostaniesz, Danielu? - zapytała mama swego 5-letniego synka. 

- Ja będę papieżem! - usłyszała w odpowiedzi. 

- Kto chce być papieżem, musi najpierw zostać księdzem ? wyjaśniła mama.

- Dobrze, to będę księdzem! ? odparł marzyciel.

 

 

 

 

 

 

55 lat później, u końca swego życia dawny ?pięciolatek? powie: ?Nie wykonałem wszystkiego co pragnąłem, ale zrobiłem wszystko co mogłem?. Ojciec Daniel Brottier, bo o nim mowa, żyjący w latach 1876-1936, nie dotarł na Stolicę Piotrową na Watykanie. A zatem, czy nie zrealizował tego, czego pragnął, nie zrealizował tego dziecięcego marzenia? Raczej, zrealizował je w sposób doskonały. Jako pięcioletni malec, po dziecięcemu nazwał to, co już Pan Bóg wlał w jego serce, a co heroicznie realizował. Jego życie, mogłoby być scenariuszem przygodowego filmu, w głębi którego dostrzeglibyśmy jego głęboką przyjaźń z Bogiem. Ojciec Daniel jako kapłan w Zgromadzeniu Ducha Świętego, był misjonarzem Senegalu, a tam między innymi budowniczym katedry w Dakarze. Odważnym kapelanem wojskowym w czasie I Wojny Światowej, którego kule się nie imały. W końcu, ojcem paryskich sierot, dla których za Matkę obrał św. Tereskę z Lisieux, której kult on rozwijał, a ona nigdy nie zawiodła go w opiece nad jego dziećmi.

 

Oto jedno z przepięknych świadectw troski o najmniejszych:

 

W tym samym czasie, gdy rosły mury kaplicy poświęconej św. Teresce, zwiększała się również liczba chłopców w sierocińcu. Ojciec Brottier upychał ich po prostu, gdzie mógł. Zaczęły się rozchodzić pogłoski, o jego nieroztropności i głosy te doszły do arcybiskupa Paryża, kardynała Dubois. Arcybiskup przyjechał do Auteuil - dzielnicy, w której znajdował się sierociniec - i w biurze czynił ojcu Brottier wymówki.

- Drogi ojcze! Zdaje się, że ojciec posuwa się za daleko. Mówi się znacznych finansach, które ojciec topi w nowych budowach. Donoszą mi również, że ojciec przyjmuje coraz więcej sierot, codziennie, nie zamykając przed nimi drzwi. Wydaje mi się to niebezpieczne. Wiem dobrze, że odepchnąć nieszczęsne dzieci, to okrutne, lecz jest moim obowiązkiem przypomnieć ojcu o roztropności. 

W tej chwili ktoś zapukał do drzwi i weszła kobieta biednie ubrana, o zniszczonej twarzy.

- Proszę ojca - zwróciła się nieznajoma do ojca Brottier - jestem wdową, bez pieniędzy i jestem chora. Jutro idę do szpitala na ciężką operację. Mój syn ma dwanaście lat i wiem, że każdej chwili może zostać zupełnie sam na świecie. Czy mógłby go ojciec przyjąć? Bardzo proszę! 

Ojciec Brottier milczał. Biedna kobieta patrzyła na drugiego księdza, ale nie wiedziała, że to był arcybiskup Paryża. 

- Proszę pani - odezwał się nasz Błogosławiony odwracając się w stronę kardynała - to nie ja, lecz Jego Eminencja może zdecydować o losie pani synka. 

Ksiądz kardynał aż podskoczył. A po chwili rzekł:

- Tak, proszę pani. Oczywiście, Ojciec Brottier przyjmie pani synka.

Łzy wdzięczności pojawiły się w oczach kobiety, która wychodziła nie wiedząc, co się właśnie tam wydarzyło. 

- Gratuluję, drogi ojcze, gratuluję! - kardynał zawołał - Wyrzuty, jakie dopiero co ojcu czyniłem, mogę teraz sobie robić. Ale mnie ojciec ?złapał?.

- Eminencjo, protestuję! To nie ja ?złapałem? Jego Eminencję. 

- A więc kto? - zapytał zaskoczony kardynał.

Ojciec Brottier serdecznie się uśmiechnął.

- Ależ to jasne! To Pan Bóg. 

 

28 lutego, każdego roku w Chojnicach na Pomorzu, gdzie znajduje się sanktuarium błogosławionego ojca Daniela Brottier, ustanowione 14 grudnia 1994 roku, polscy duchacze świętują jego narodziny dla nieba. Chcesz bardziej poznać tego ?Bożego szaleńca?? Przeżyj osobiste rekolekcje wg. książki ?Rekolekcje z? Bł. Daniel Brottier?.